Osamotnienie wśród ludzi
Pomimo niepełnosprawności staram się życie wycisnąć jak cytrynę...
Przechodziłem róże etapy: od totalnej samotności po intensywne podróże.
Pisałem o tym w wielu moich publikacjach, jako swego rodzaju świadectwo, że pomimo znacznych ograniczeń można przezwyciężać samotność i żyć aktywnie, ciekawie, a chwilami nawet pięknie...
Chociaż dla mnie nie do końca było to dobre. Niejednokrotnie, bowiem nowe osoby są przekonane, że mam spore grono znajomych, o których wspominałem.
Jest to złudne, gdyż są to relacje zebrane z kilkunastu lat i skondensowane w jednym miejscu. Zazwyczaj koleżanki te były przy mnie, dopóki nie pojawił się ten jedyny... Jest to naturalne, gdyż obowiązki żony i matki muszą być ponad inne relacje.
A obecnie niejednokrotnie nie mam, z kim, gdzieś pojechać, albo chociażby wyjść na spacer...
Dlatego utworzyłem stronę: www.samotnosc.eu która jest swego rodzaju reminiscencją czasów, gdy jeszcze nikogo nie znałem.
Odzew jednak jest niewielki - zazwyczaj piszą mężatki, które też odczuwają samotność, lecz nie są w stanie mi towarzyszyć np. podczas wyjazdu...
I w tym wszystkim zastanawiam się, czy lepiej trafię do drugiej osoby, gdy pokazuję przykłady, że można przeżyć ze mną piękny i ciekawy czas? A może lepiej "nie chwalić się" tym co było, lecz pisać o obecnej samotności?
Przecież samotnych osób nie brakuje, tylko, jak przełamać bariery?
Będę wdzięczny za wszelkie uwagi i sugestie.
Jacek - mój mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.